W ostatnim czasie wydawnictwo MG postanowiło odkurzyć dzieła
sióstr Brontë, ze szczególnym uwzględnieniem Charlotte, która była ponoć w
istocie autorką wszystkich powieści sygnowanych nazwiskiem słynnych sióstr (po
więcej informacji na ten temat odsyłam do książki Eryka Ostrowskiego, Charlotte Brontë i jej
siostry śpiące – co za doskonały tytuł!).
Siostry Brontë, dotychczas wepchnięte do starego kufra wraz z gałgankami
i wyliniałymi koronkami, otrzymały nowe, twarde i ładnie zaprojektowane
okładki, żółknący papier i elegancką czcionkę. I naprawdę dobrą, przemyślaną
akcję promocyjną: ktokolwiek interesuje się literaturą i nowościami
wydawniczymi został niemal zasypany informacjami, newsami i okładkami. Punkty
do księgarskiego raju wydawnictwo otrzymuje także za wprowadzenie na polski
rynek kilku niepublikowanych dotąd powieści, w tym całkiem dobrego Profesora, którego właśnie kończę
czytać. Książki musiały sprzedać się nieźle, bo ze świecą szukać ich w tzw. tanich
książkach i na przecenach, a w księgarniach wciąż straszą sporymi cenami.
A zatem opłaca się wydawać klasykę, mało tego, klasykę,
która nie ma szans powodzenia wśród uczniów czy snobów, którzy muszą mieć na
półkach eleganckie wydanie dzieł zebranych Szekspira (o których, jako że także
jestem snobką, marzę od lat). To nie tylko klasyka i staroć, ale w dodatku
staroć kobieca, nieodłącznie kojarzona z telewizyjnymi kostiumowymi
adaptacjami, które gospodynie domowe oglądają z zapartym tchem przypalając
jednocześnie obiad. Staroć, z jednej strony odrzucana jako niemodna ramota, z
drugiej jako realizacja kobiecych fantazji o mężczyźnie idealnym, niegodna
współczesnych emancypantek. Staroć, którą czyta się do poduszki, pod
kołdrą i w ukryciu. Prawda? Widać nieprawda, bo Charlotte Brontë jest ostatnio
wszędzie – na portalach książkowych, na blogach i w tramwajach. Uwielbienie dla
powieście kobiecej spod znaku Jane Austen i sióstr Brontë na pewno nie maleje i
zdecydowanie nie powinno. To literatura najwyższych lotów, bez względu na monotonność
tematyki. Zresztą, o ile Jane Austen można posądzać o realizowanie wciąż tego
samego motywu, o tyle ci, którzy pokuszą się o poznanie dorobku Charlotte
Brontë i jej sióstr (wymyślonych czy też nie), zobaczą, że to nie tylko pisarka
niezwykle uzdolniona, o doskonałym wyczuciu i zmyśle narracyjnym, ale też
wszechstronna obserwatorka rzeczywistości. Dziwne
losy Jane Eyre, które znają już chyba wszyscy, choćby z kilku lepszych i
gorszych ekranizacji, jest bodaj najbardziej niezwykłą powieścią kobiecą sprzed
ery feminizmu. Tytułowa bohaterka jest nie tylko kobietą wygadaną i marzącą o
wolności niedostępnej kobietom (genialny w swej prostocie słynny monolog o pragnieniu wydostania się z domu-klatki,
skrytykowany przez Virginię Woolf we Własnym
pokoju), ale przede wszystkim – znającą swoją wartość, dumną, samodzielnie
stawiającą czoła przeciwnościom losu. Dodajmy do tego klimat quasi-horroru,
upiorne głosy na wrzosowisku i wątek obłąkanej żony Rochestera, a wszystko
podane przy pomocy pięknej narracji i mamy naprawdę doskonałą, wielowymiarową
powieść.
Ale moje zachwyty rzadko idą w parze z planami wydawniczymi.
Wiadomo, książka musi się spodobać nie tylko fanom i notorycznym bibliofilom –
musi być też atrakcyjne dla potencjalnych klientów i po prostu dobrze się
sprzedać. Przykład doskonałej kampanii wydawnictwa MG pokazuje, że klasykę i
starocie da się przedstawić w ciekawy sposób, da się do nich zachęcić szersze
grono odbiorców. I przede wszystkim – da się na nowo odkryć urodę książek,
których sława wydaje się przemijać lub które omówiono już tyle razy, że na samo
wspomnienie o tytule każdy przewraca oczami. Czekam zatem na kolejne, tak
doskonałe serie wydawnicze. Może czas na Dickensa albo George Elliot?
PS. Wydawnictwo MG właśnie wypuściło na rynek nowe wydanie Don Kichota Miguela de Cervantesa.
Okładka jest wprawdzie fatalna (fatalna!), ale idea doprawdy szczytna!
Mam nadzieję, że się nie pogniewasz bo nie na temat komentarz, ale... Nominowałam Cię do zabawy, jeśli masz czas i chęci to zapraszam: http://jedennatydzien.blogspot.com/2014/03/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuń