Bananomania to stan umysłu.
Książki japońskich autorek wydają mi się w pewnym sensie
podobne. Być może jest to uwarunkowane sposobem czytania czy też moim
podejściem do nich, ale zdaje się, że nie jestem w tej opinii odosobniona. Nie
jest to oczywiście w najmniejszym nawet stopniu wada tych powieści, wręcz
przeciwnie, te cechy, które wydają mi się wspólne, decydują właśnie o uroku
powieści Banany Yoshimoto, Hiromi Kawakami czy Yoko Tawady. Ich książki są
jednocześnie proste i oniryczne, cechują się płynnością narracji, pewnym sennym
klimatem wspomnień, lekkością i trafnością obserwacji.
Banana Yoshimoto, w przeciwieństwie do dwóch pozostałych
wymienionych wyżej autorek, nie wprowadza do swych powieście elementów
fantastycznych, tego, co nierealne czy pochodzące ze świata japońskich wierzeń.
Jej powieści są zanurzone w rzeczywistości, a mimo to towarzyszy im zawsze
wrażenie ulotności, jakbyśmy na kartach książki widzieli czyjeś niewyraźne
wspomnienia, rozmyte przy brzegach i delikatne. W Polsce wydano tylko dwie
książki tej autorki: słynną Kuchnię,
która przyniosła Bananie zawrotną popularność w Japonii, oraz Tsugumi.
„Depczę po swoim
cieniu, który wydłuża się i skraca, gdy mijam latarnie.” [Kuchnia]


Dlaczego właśnie Banana? Co takiego jest w tych dwóch
skromnych rozmiarów książeczkach, co spowodowało masową histerię? Są to przecież w gruncie
rzeczy nieskomplikowane opowieści , mówiące o wchodzeniu w dorosłość, o
stracie, o bólu samotności i przezwyciężaniu go, o miłości i przyjaźni.
Historie opowiadane z punktu widzenia dziewczyn, często zagubionych,
tęskniących do ulotnej przeszłości, dziewczyn, które próbują znaleźć dla siebie
miejsce w świecie. Wydawałoby się, że to fabuła, jakich wiele. A jednak Banana
Yoshimoto tworzy z niej delikatny, jakby impresjonistyczny obraz złożony z przedmiotów,
miejsc i ludzi, utkany z rozmów i obrazów. Styl jej powieści jest
jednocześnie prosty i elegancki, nieco oniryczny i niezwykle łagodny, smutny i
napawający optymizmem. Przede wszystkim jednak, Banana w bardzo czuły sposób
odmalowuje swoje bohaterki, jakby, opisując je, chciała je jednocześnie
pocieszyć, ukoić i zamknąć w powieściowym słoiku ich doświadczenie. Ten
słodko-gorzki katalog wspomnień z młodości kolekcjonuje to, co dobre i to, co
bolesne. Banana Yoshimoto zdaje się mówić, że każde, nawet złe zdarzenie, o
którym chciałoby się zapomnieć, jest w pewien sposób cenne i warte utrwalenia,
ponieważ wpływa na człowieka, zmienia go i czyni tym, kim jest.
Póki co muszę niestety zadowolić się dwiema powieściami
Banany w języku polskim lub sięgnąć po wydania anglojęzyczne. Po cichu liczę,
że wydaniem pozostałych utworów zajmie się wydawnictwo Karakter – Banana
Yoshimoto z ich pięknym okładkami, to dopiero byłaby gratka!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz