Bananomania to stan umysłu.
Książki japońskich autorek wydają mi się w pewnym sensie
podobne. Być może jest to uwarunkowane sposobem czytania czy też moim
podejściem do nich, ale zdaje się, że nie jestem w tej opinii odosobniona. Nie
jest to oczywiście w najmniejszym nawet stopniu wada tych powieści, wręcz
przeciwnie, te cechy, które wydają mi się wspólne, decydują właśnie o uroku
powieści Banany Yoshimoto, Hiromi Kawakami czy Yoko Tawady. Ich książki są
jednocześnie proste i oniryczne, cechują się płynnością narracji, pewnym sennym
klimatem wspomnień, lekkością i trafnością obserwacji.
Banana Yoshimoto, w przeciwieństwie do dwóch pozostałych
wymienionych wyżej autorek, nie wprowadza do swych powieście elementów
fantastycznych, tego, co nierealne czy pochodzące ze świata japońskich wierzeń.
Jej powieści są zanurzone w rzeczywistości, a mimo to towarzyszy im zawsze
wrażenie ulotności, jakbyśmy na kartach książki widzieli czyjeś niewyraźne
wspomnienia, rozmyte przy brzegach i delikatne. W Polsce wydano tylko dwie
książki tej autorki: słynną Kuchnię,
która przyniosła Bananie zawrotną popularność w Japonii, oraz Tsugumi.
„Depczę po swoim
cieniu, który wydłuża się i skraca, gdy mijam latarnie.” [Kuchnia]
Banana Yoshimoto zadebiutowała Kuchnią w 1988 roku. Książka okazała się hitem, a autorka z dnia na
dzień stała się idolką tysięcy młodych Japończyków. Do dzisiaj w samej Japonii
ukazało się 60 wydań tej niedługiej powieści. Rok później powstała wspomniana
już Tsugumi, na podstawie której 1990
roku został nakręcony film. Banana wydała jeszcze kilka kolejnych powieści,
które, niestety, wciąż nie zostały wydane w Polsce. Kuchnia składa się w istocie z dwóch dłuższych opowiadań, tytułowej
Kuchni oraz Moonlight
Shadow. Pierwsze opowiadanie to losy Mikage, która po śmierci babci zostaje
przygarnięta przez swojego kolegę, Yuichiego i jego nieco ekscentryczną matkę. Na czym owa ekscentryczność polega nie mogę
niestety wyjaśnić, ponieważ dobrze jest odkryć to samemu. Moonlight Shadow to zapis zmagań z żałobą po śmierci ukochanej
osoby. Natomiast druga powieść, Tsugumi, to wspomnienia z okresu dorastania narratorki Marii i historia jej kuzynki,
tytułowej Tsugumi, chorowitej piękności o niewyparzonym języku.
„Dzisiaj wieczorem też
jest głęboka ciemność i trudno oddychać. Wieczór, kiedy każdy aż do końca
walczy z przygnębiającym, ciężkim snem.” [Kuchnia]
Dlaczego właśnie Banana? Co takiego jest w tych dwóch
skromnych rozmiarów książeczkach, co spowodowało masową histerię? Są to przecież w gruncie
rzeczy nieskomplikowane opowieści , mówiące o wchodzeniu w dorosłość, o
stracie, o bólu samotności i przezwyciężaniu go, o miłości i przyjaźni.
Historie opowiadane z punktu widzenia dziewczyn, często zagubionych,
tęskniących do ulotnej przeszłości, dziewczyn, które próbują znaleźć dla siebie
miejsce w świecie. Wydawałoby się, że to fabuła, jakich wiele. A jednak Banana
Yoshimoto tworzy z niej delikatny, jakby impresjonistyczny obraz złożony z przedmiotów,
miejsc i ludzi, utkany z rozmów i obrazów. Styl jej powieści jest
jednocześnie prosty i elegancki, nieco oniryczny i niezwykle łagodny, smutny i
napawający optymizmem. Przede wszystkim jednak, Banana w bardzo czuły sposób
odmalowuje swoje bohaterki, jakby, opisując je, chciała je jednocześnie
pocieszyć, ukoić i zamknąć w powieściowym słoiku ich doświadczenie. Ten
słodko-gorzki katalog wspomnień z młodości kolekcjonuje to, co dobre i to, co
bolesne. Banana Yoshimoto zdaje się mówić, że każde, nawet złe zdarzenie, o
którym chciałoby się zapomnieć, jest w pewien sposób cenne i warte utrwalenia,
ponieważ wpływa na człowieka, zmienia go i czyni tym, kim jest.
Póki co muszę niestety zadowolić się dwiema powieściami
Banany w języku polskim lub sięgnąć po wydania anglojęzyczne. Po cichu liczę,
że wydaniem pozostałych utworów zajmie się wydawnictwo Karakter – Banana
Yoshimoto z ich pięknym okładkami, to dopiero byłaby gratka!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz