czwartek, 17 kwietnia 2014

Micheal Crummey - Dostatek



Adekwatnie do aury za oknem – dzisiaj powieść o smaganym zimnym wiatrem końcu świata. 

Nowa Fundlandia to w powieści Micheala Crummeya nie tylko kraj odległy i zimny, ale przede wszystkim istniejący poza czasem, odcięty od reszty świata. Jako żywo przypomina Macondo ze Stu lat samotności, a o tym, że jesteśmy w Kanadzie przypomina chwilami jedynie wszechobecny odór ryb oraz lód. Podobnie jak w Macondo, także i w Paradise Deep żywi i martwi żyją obok siebie, ludzie nękani są klątwami, a z kurzajek może wyleczyć lokalna wiedźma za pomocą pustej filiżanki. Ale kostium realizmu magicznego to nie jedyne, co łączy Crummeya i Marqueza. W powieściach obu tych pisarzy widać przekonanie,  że losy jednostki są zawsze drobną częścią życia społeczności, że wobec historii jesteśmy jedynie epizodami, smutnymi, wzruszającymi, wspaniałymi, ale jednak epizodami. Lata przemijają na kartach tych książek, a bohaterowie nie pozwalają nam się do siebie przyzwyczaić, starzejąc się i odchodząc w przeszłość. Wszyscy są w pewnym sensie niewolnikami: losu, ziemi, na której przyszło im żyć, własnych namiętności. I niezgoda i opór czytelnika nie są w stanie zmienić ich przeznaczenia i błędnych decyzji.  Dostatek jest w porównaniu do nostalgicznych Stu lat samotności dużo boleśniej realistyczny, pełen śmierci i nieszczęść, którym muszą stawiać czoło mieszkańcy tej niegościnnej krainy, i które wreszcie sami na siebie sprowadzają, stając się równie okrutni, jak otaczająca ich natura.

Crummey przyznaje wprost, że Marquez jest jego wielką inspiracją, jednak, pożyczając styl opowiadania od południowoamerykańskiego mistrza realizmu magicznego, tworzy swój własny, niepowtarzalny i sugestywny świat. Jego powieść przypomina raczej okrutną sagę niż na poły mityczną opowieść o nieistniejącym już świecie. Zmieniają się czasy, mijają kolejne pokolenia, a ludzie wciąż popełniają te same błędy. Czas zatacza koło, i mimo doskonałej fabularnej klamry, jaka spina historię kilku rodzin, mamy pewność, że poza naszym dostępem opowieść płynie dalej, powtarzając wciąż na nowo te same schematy i zamykając w sobie kolejne klamry, kolejne historie o nieszczęśliwych miłościach, poświęceniu, rozpaczy, pożądaniu i nienawiści. Ludzie nie zmieniają się nigdy, a ich życie to nieustająca oscylacja od lat chudych po tytułowy dostatek, kiedy przez chwilę los staje po ich stronie. 

Okładka oznajmia, że Dostatek to mariaż Marqueza i Faulknera. Wpływy obu pisarzy są tu widoczne aż nadto, choć Crummey ani przez chwilę nie osiąga ich niedoścignionej doskonałości. Mimo to, Dostatek jest doskonałą lekturą, bez wątpienia jedną z lepszych książek ostatnich miesięcy, monumentalną opowieścią o niedostępnej krainie i jej mieszkańcach.

2 komentarze :

  1. Bardzo, bardzo mi się podobała ta książka. Tak bardzo, że aż nie umiałam jej zrecenzować :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, wiem, co masz na myśli, trudno jest ją "uchwycić", bo z jakiekolwiek strony nie spróbujesz o niej napisać, masz wrażenie, że odzierasz ją z pewnych aspektów.

    OdpowiedzUsuń