Przyznaję, że jest to książka, którą sama zamierzam
czytać w czasie długiego weekendu. Zwykle nie polecam pozycji, których zaledwie
pobieżnie przejrzałam, ale w tym wypadku zrobię wyjątek. Dla miłośników
literatury spod znaku Beat Generation jest to pozycja obowiązkowa. Czego możemy
się spodziewać? Ekstatycznego stylu, intelektualizmu, pasji, przyjaźni i
trudnego do uchwycenia ducha amerykańskiej bohemy lat 50.
2. Robert Galbraith, Wołanie kukułki
Dla tych, którzy potrzebują odpoczynku i dobrej
rozrywki. Zbliżająca się premiera kolejnej części serii powieści o detektywie
Cormoranie Strike’u to doskonała okazja, by nadrobić czytelnicze zaległości i sięgnąć
po Wołanie kukułki. Doskonała
narracja, wciągająca intryga i świetni główni bohaterowie: detektyw i jego
asystentka gwarantują co najmniej kilka wieczorów z wypiekami na twarzy.

Na tę powieść dobrze jest zarezerwować sobie kilka dni wolnego. Potok narracji płynie nieprzerwanie od początku aż do ostatniej strony, kolejne postacie opowiadają swoją wersję dramatycznych wydarzeń z przeszłości, by na koniec z mozaiki ich słów wyłoniła się cała historia. Czy jednak na pewno? Na ile możemy wierzyć każdemu z narratorów? Zadawnione urazy, stłumione emocje i rodzinna tajemnica, której odkrycie przynosi więcej pytań niż odpowiedzi. Od strumienia tej opowieści nie sposób się oderwać.
Tajemnicze stowarzyszenia, odwieczne tajemnice, rytuały, zagadka nieśmiertelności, kabała i światowa historia napisana na nowo, a wewnątrz tego wiru trójka przyjaciół, wplątanych w rozgrywkę, która jednocześnie napawa strachem i fascynuje. Eco żongluje postaciami historycznymi, wiekopomnymi dziełami, popkulturą i tematami rodem z New Age’owych ulotek. Z tej układanki zaś, jak z dadaistycznych zabaw z rozsypanymi słowami, wyłania się zupełnie nowy, zaskakujący sens. Dan Brown może autorowi Imienia róży co najwyżej wiązać sznurówki.

Dla tych, co się lubią bać –
autentyczna powieść gotycka z 1796, która jest o wiele bardziej przerażająca,
niż niejeden dzisiejszy horror. Okrutna, krwawa, miejscami wręcz drastyczna
historia niezbyt cnotliwego mnicha, do tego ruiny, zamczyska, diabelskie
opętania, czary i wreszcie hiszpańska inkwizycja. Powieść zdecydowanie dla
dorosłych, odznaczających się w dodatku mocnymi nerwami. W sam raz na koniec
czerwca, kiedy ciemności panują najkrócej.
… I na koniec, ponadprogramowo:
Jaume Cabre, Wyznaję, którą niedawno
recenzowałam i którą polecam ostatnio wszędzie i wszystkim.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz